środa, 19 marca 2014

Wanda Majer-Pietraszak - "Cztery pory roku Heleny Horn"

Tytuł: Cztery pory roku Heleny Horn
Autor: Wanda Majer-Pietraszak
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 288
Ocena: 7/10

Opis:

Dojrzała, wzięta aktorka Helena Horn po śmierci ukochanego męża odchodzi z teatru i wraz z przyjaciółką, zdziwaczałą starą suflerką, przenosi się do rodzinnego Milanówka. Najbliższym jej sąsiadem staje się zaprzyjaźniony doktor Tomasz Zewer – rozwiedziony samotnik, doceniający smak whisky i towarzystwo wiernego psa.
Na tle zmieniających się pór roku w życiu Heleny pojawiają się różnorodne postacie. Kobieta nawiązuje niewytłumaczalne kontakty z nieobecnymi dawno rodzicami, którzy będą wtrącać się w jej życie, dopóki ta nie podejmie ważnych dla siebie decyzji. Wyjawienie pewnej wstrząsającej tajemnicy odmieni życie wielu ludzi.

Recenzja:

Wanda Majer-Pietraszak, wielbicielom polskiego kina znana bardziej jako Wanda Majerówna – lub żona „tego aktora”, tj. Leonarda Pietraszaka, zagrała w wielu filmach i spektaklach, można więc podejrzewać, że jej powieść o wziętej aktorce, Helenie Horn, zawiera wątki autobiograficzne. Na pewno znalazło się w niej sporo przemyśleń autorki na temat życia, kariery, zdrady – ten motyw występuje w książce na równi ze zmieniającymi się porami roku.
Cztery pory roku Heleny Horn nie są debiutem literackim pani Wandy, jeszcze w 1994 roku wydała autobiograficzną książkę pod nieco przewrotnym tytułem: Czy pani jest żoną tego aktora...?! Oprócz tego ma na swoim koncie kilka tomików wierszy i parę opowiadań, jest też autorką słuchowisk radiowych i telewizyjnych scenariuszy muzycznych. Kobieta, która wiele w życiu doświadczyła, można by rzec. Całkiem podobnie jest z bohaterką, którą wykreowała.
Helena Horn, swego czasu wzięta aktorka, po śmierci ukochanego męża podejmuje decyzję o odejściu z teatru. Zamieszkuje razem ze starą przyjaciółką w rodzinnym Milanówku i pozwala, by jej życie toczyło się powoli i spokojnie… w zamyśle, bo nawet z dala od zgiełku miasta czeka na nią wiele przeżyć.
Nie jest powiedziane, ile dokładnie ma lat Helena, ale wnioskując z tego, że jest matką i babką, ma ich całkiem sporo. Mimo wszystko nadal potrafi zawrócić w głowie mężczyźnie. Tomasz Zewer jest jej przyjacielem jeszcze z czasów dzieciństwa, rozwiedziony, samotny lekarz, mający słabość do trunków i swojego starego psa, niemal całe życie kochał Helenę i dostrzegają to wszyscy oprócz głównej bohaterki. Oczywiste jest, że ta dwójka w końcu odnajdzie się nawzajem, pytanie tylko ile czasu im to zajmie. A znowu tak wiele go nie mają...
Motywem, który pojawia się często w książce pani Wandy, jest śmierć. Nic dziwnego, skoro bohaterowie znajdują się w jesieni życia. Swoją drogą chyba nie jest przypadkiem, że właśnie od tej pory roku rozpoczyna się książka. I że kończy się na lecie, mimo wszystko optymistycznie.
Cztery pory roku Heleny Horn to bardzo ciepła opowieść o przyjaźni trzech kobiet, o rodzinie,  miłości, zdradzie i umiejętności przebaczania. Nie mogę powiedzieć, że jest porywająca, to nie ten typ lektury, którą czyta się z wypiekami na twarzy, ale pani Wanda całkiem zgrabnie opowiedziała tę historię. Z książki dosłownie promieniuje ciepło, a ja odnoszę wrażenie, że sama autorka musi też być ciepłą, serdeczną osobą.
Na koniec napiszę jeszcze o okładce. Tak naprawdę do tej książki nie zachęcił mnie opis, tylko właśnie okładka. Jest w niej jakaś magia, właśnie ciepło, które doskonale koresponduje z tym, co znajdujemy w środku. Śmiało możecie dać się jej uwieść i sięgnąć po tę pozycję.  


Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res

2 komentarze: