środa, 12 lutego 2014

Jan Gieka - "Urodzeni blokersi"


Tytuł: Urodzeni blokersi
Autor: Jan Gieka
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 456
Ocena: 7/10

Opis:
Przyjaciele z małego miasteczka pod Warszawą zdali maturę, ale nie mają ochoty na dojrzałość, jakiej się od nich wymaga. Zamiast „układać sobie życie”, chaotycznie poszukują pomysłu na siebie pośród barwnej ferajny osiedlowych kumpli. Książki, filmy, muzyka czy piłka nożna wzbudziły w nich odruchowe pragnienia przeżycia czegoś równie wyjątkowego i intensywnego jak literacka przygoda albo wielki mecz. Tymczasem rzeczywistość nie spełnia oczekiwań. Wyjątkowa jest przyjaźń z „kumplami z piaskownicy”, miłość, napędzane używkami jajcarsko-radosne imprezy i wypady. Byle się działo, a przynajmniej na chwilę oszuka się los – to ich recepta na wewnętrzny, braterski świat. Bunt nie wynika tu jednak z żadnych wielkich idei. Jest jak narkotyk; mimo ceny bardziej kuszący od tandetnych, pospolitych przepisów na „szczęśliwego człowieka”.
„Urodzeni blokersi” to opowieść o ludziach, którzy gorączkowo poszukiwali odpowiedzi.

Recenzja:

Jak można przeczytać na okładce, Jan Gieka dorastał w małym miasteczku, obecnie mieszka w Warszawie, gdzie pisze prozę, wiersze i piosenki. Urodzeni blokersi to jego powieściowy debiut.

Sięgając po tę książkę spodziewałam się czegoś tematyką zbliżonego do Wojny polsko-ruskiej, tylko łatwiejszego w odbiorze. Jak to zwykle bywa, okazało się, że dostałam coś zupełnie innego. O czym bowiem jest ta powieść? W głównej mierze o narkotykach.

...marność nad marnościami, wszystko marność i pogoń za fazą.

Poznajcie Bursztyna, Jaśmina, Eliasa, Ulmana, Galera i Balka – jednych z wielu chłopców z miejskiej ferajny. Wszyscy młodzi, z głowami nabitymi marzeniami, niedawno zdali maturę, ale nie mają ochoty na wejście w dorosłe życie. Imprezy, dziewczyny, alkohol, w końcu narkotyki – właśnie to wypełnia im dni. W środowisku, gdzie narkotyki są powszechnie dostępne, prędzej czy później każdy zacznie je brać. I każdy będzie myślał, że na niego będą działały inaczej, że „jemu się uda”. Oczywiście się nie udaje.

Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni kilku dekad. Autor przeplata w niej przeszłość z teraźniejszością, narracja nie jest linearna, powraca do wydarzeń ze szkolnego życia bohaterów, świetnie ukazując przemiany zachodzące zarówno w nich, jak i w społeczeństwie. Choć może społeczeństwo to za duże słowo – w tym charakterystycznym, blokerskim światku.

Rzeczą, na którą koniecznie trzeba zwrócić uwagę, jest język powieści. Nie wiem, czy autor kiedyś obracała się w środowisku, które opisał, ale udało mu się oddać jego klimat. Podobnie jak Masłowska, musi mieć doskonałe ucho, bo uchwycił na kartach swojej powieści język, jakim na co dzień posługują się blokersi. W pewnych momentach miałam wrażenie, że dialogi są nieco przerysowane – głównie na początku, ale z biegiem kolejnych stron stawały się coraz żywsze i bardziej wiarygodne. Nie bez powodu odnotowałam na początku, że autor para się również poezją. W niektórych momentach pisał zbyt „poetycko” jak na taką książkę, co wprowadzało pewien dysonans przy „języku ulicy”.

Nie powiem, że to była lekka lektura. Mnogość bohaterów i sytuacji, do tego specyficzny język – wszystko to sprawia, że Urodzonych blokersów czyta się powoli. Ale warto zapoznać się z tą książką, bo cytując słowa z okładki: „stanowi przyczynek do refleksji na tematu ludzkiego życia w szybko zmieniających się czasach”.



Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res

4 komentarze:

  1. Trochę obawiałam się tej lektury, ale widzę, że niepotrzebnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo intryguje mnie ta książka, bo i tematyka jest w kręgu moich zainteresowań. Chętnie sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy z nas szuka swojej drogi.... tej właściwej, prowadzącej do osobistego szczęścia z wieloma zakrętami, upadkami i wzlotami. W każdym z nas jest pragnienie życia zgodnie ze swoimi wartościami, przekonaniami, ideologią ale nie zawsze jest to możliwe, a w rzeczywistości wcale. Rzeczywistość nas usidla i zatrzymujemy się, a nawet za własną decyzją znikamy... albo wyrywamy się z uścisku i idziemy dalej wciąż mamieni wpływem otoczenia krętymi ścieżkami. W tym błądzeniu cały czas towarzyszy nam pragnienie odszukania chociażby cienkiej nici, która zaprowadzi nas do źródła samospełnienia dla każdego z nas tak bardzo różnego....Płyniemy, przedzieramy się, walczymy, dryfujemy kształtując swoją osobowość z genetycznymi fundamentami odziedziczonymi po naszych "stwórcach"...bo takie jest życie. - z moich przemyśleń.
    "Urodzeni blokersi" skuszę się tu o stwierdzenie, to historia przedstawiająca wiele z życia wielu z nas a na pewno z mojego, zapewne nie dosłownie ale życie jest naszym nałogiem tak jak różnego typu używki. To książka o głębokiej treści, pobudzająca wyobraźnię, wywołująca emocje bo jakże "bliskie" są niektóre z przeżyć bohaterów... ? Polecam czytelnikom tym młodym i starszym, świetna książka, a to jeszcze nie koniec.... jak napisał autor cdn. Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po lekturze i recenzja w komentarzu Anonimowego wydaje mi się bardzo trafiona. Odebrałam to w podobny sposób. Książka jest mega ciekawa i intrygująca! Polecam!

    OdpowiedzUsuń