niedziela, 8 grudnia 2013

Terry Pratchett - "Straż! Straż!"

Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Straż! Straż!
Wydawnictwo: Prószyński i  S-ka
Data wydania: 1999
Ilość stron: 302
Ocena: 8/10

Opis:

Służba w Straży Nocnej bynajmniej nie należy do zajęć zapewniających splendor i powszechny szacunek, a cóż dopiero mówiąc o dowodzeniu tą formacją.
Niestety, kapitan Vimes na ma wyboru, szuka więc pociechy na dnie butelki, jego dwóm podwładnym zaś nie pozostaje nic innego jak starannie unikać miejsc, gdzie można zostać popełnione jakiekolwiek przestępstwo. Wszyscy zdążyli przywyknąć do tej sytuacji, lecz pewnego dnia wybucha potworne zamieszanie: oto do Ankh-Morpork przybywa gigantyczny krasnolód Marchewa i postanawia zostać najlepszym strażnikiem w historii miasta - nawet gdyby musiał aresztować wszystkich jego mieszkańców.

Recenzja:

No i znów moje postanowienie poszło w niepamięć. Po raz kolejny odeszłam od moich zamierzeń. Miały być kolejne części cyklu o Czarownicach, a znów rozpoczęłam nowy cykl. Tym razem o Straży.
Ja na prawdę nie mogę wchodzić do księgarni z pieniędzmi, to zawsze źle się kończy.
Teraz dość dużo się mówi o likwidacji Straży Miejskiej w wielu miastach, bo tak na prawdę (według niektórych) jest niepotrzebna do niczego, a tylko trzeba wydawać na to pieniądze.
Książka, choć tak dawno wydana, świetnie pokazuje tę sytuację.
Kolejny raz znajdujemy się w mieście Ankh-Morpork. Największe miasto, a właściwie "dwumiasto" w płaskim Świecie Dysku. Pełne przestępców, brudne, zanieczyszczone, a jednak mające swój urok, który powoduje, że chce się do niego wracać.
W tym oto mieście działa zapomniana przez wszystkich Straż. Nie wiem czy słowo działaj jest tutaj odpowiednie, bo to co robią funkcjonariusze Straży jest dalekie od działania. Pijący kapitan i dwóch jego podwładnych, którzy za wszelką cenę unikają miejsc gdzie może wydarzyć się coś złego. Do tego Prawo które zezwala na oficjalne działanie złodziei i innych grup przestępczych.
Wśród tego, pojawia się krasnolud Marchewa, który tak na prawdę krasnoludem nie jest.
Jak już wspominałam, uwielbiam książki ze Świata Dysku i cały czas sięgam po nowe. Wprost nie mogę się oprzeć jak widzę je na półkach w księgarni. I tym razem też się nie zawiodłam.
Po raz kolejny wspomnę o okładkach tej serii. Dalej nie trafiają w mój gust, ale na swój, popaprany sposób pasują do całości. Mimo że mi się nie podobają, to nie wyobrażam sobie żeby mogły być jakieś inne.
Bardzo pasuje mi jak autor przedstawia niektóre sprawy w dość groteskowy sposób. Wielokrotnie pojawiał się uśmiech na mojej twarzy podczas lektury. Dodatkowo, to jak Sir Terry Pratchett wpasował się w obecną sytuację (likwidacja Straży), aż trudno uwierzyć, że książka pojawiła się tyle lat temu.
Nowy cykl = nowe postaci. 
I to chyba jest najlepsze. Na pewno nieszablonowe, nowe charaktery, które utrwalają się w naszej pamięci na długi długi czas. Autor idealnie łączy otoczenie z bohaterami i fabułą co daje idealny, moim zdaniem, efekt końcowy.
Każdy znajdzie coś dla siebie, nie zależnie od wieku lub zainteresowań.
Jak już wiele razy powtarzałam i powtarzać będę nadal, serdeczne polecam tę serię książek. A teraz, kiedy wieczory są coraz dłuższe i chłodniejsze, w połączeniu z ciepłą herbatą, wychodzi nam idealne zestawienie.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

5 komentarzy:

  1. Próbowałam przeczytać, ale mi się nie udało ;) Być może spróbuję jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wreszcie zapoznać się bliżej z autorem

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tej pory nie przeczytałam nawet jednego tomu ze Świata Dysku, ale miałam okazję przeczytać serię o Nomach, niestety nie przypadła mi do gustu...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam nic autora, ale chciałabym i mam nawet jakąś książkę na półce. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam fragment ,,Trzech Wiedźm" na polskim i przypadły mi do gustu :) Z chęcią zapoznałabym się z jakąś książką Pratchetta, ale nie wiem od czego zacząć...

    OdpowiedzUsuń